Назад

Z Migrantką o życiu w Niemczech [WYWIAD]

Artykuł zgodny ze stanem prawnym na dzień: 2023-02-07

Do Niemiec wyjechała 10 lat temu. Od ponad 6 lat mieszka w Berlinie. Jak mówi, jej wyjazd to miała być roczna przygoda połączona z pracą i nauką języka. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej brutalna. O życiu w Niemczech, blaskach i cieniach emigracji, powrotach i formalnościach związanych z życiem za naszą zachodnią granicą rozmawialiśmy z Martyną Michalak, autorką bloga „Migrantka.com” oraz podcastu „Kroniki Migrantki”.

Proszę opowiedzieć trochę o sobie. Przede wszystkim, co skłoniło Panią do wyjazdu do Niemiec? Czy znała Pani język niemiecki?

 

Z zawodu jestem dziennikarką i socjolożką. Obecnie prowadzę bloga „Migrantka.com” oraz podcast „Kroniki Migrantki”. Wyjechałam do Niemiec prawie 10 lat temu. Na początku mieszkałam w Monachium, a od ponad 6 lat w Berlinie. Do Niemiec wyjechałam z moim ówczesnym partnerem, po prostu w ramach przygody po studiach. Mieliśmy wyjechać na rok, odłożyć trochę pieniędzy, zobaczyć jak się żyje w innym kraju, a potem planowaliśmy wrócić. To miała być przygoda połączona z  pracą, zastrzykiem gotówki i nauką języka, ale wtedy myślałam, że języka angielskiego.

Gdy przyjechałam do Monachium, rzeczywistość okazała się bardziej brutalna. Bez znajomości języka niemieckiego w moim zawodzie, tak jak mówiłam jestem dziennikarką i socjolożką, było mi dość trudno. Dlatego zaczęłam się, po pół roku pobytu w Monachium, uczyć tego języka. Miałam dosłownie podstawową znajomość niemieckiego, bo byłam z nim trochę osłuchana. Przede wszystkim w szkole. Jednak system edukacyjny w Polsce, w małej wsi nie dał mi tych umiejętności językowych, które powinnam mieć i naukę niemieckiego zaczynałam praktycznie od zera.

 

Jak wyglądały Pani początki? Proszę opowiedzieć zarówno o blaskach, jak i cieniach życia, zwłaszcza na początku emigracji.

 

Z tego co powiedziałam przed chwilą można wywnioskować, że początki były dla mnie trudne. No bo ja, dziewczyna świeżo po studiach, w fazie rozwoju, która chciała się uczyć, która założyła, że wyjazd do Niemiec będzie przygodą, gdy nagle zetknęłam się z rzeczywistością, gdzie bez języka niemieckiego było trudno, było ciężko w zawodzie, który opierał się na znajomości języka, byłam totalnie pogubiona. W Polsce zawsze angażowałam się w różne akcje społeczne, grałam amatorsko w teatrze, recytowałam, śpiewałam, bardzo się udzielałam w kulturze i w dziennikarstwie, pisałam dużo tekstów już na studiach, a tutaj nagle, w Niemczech, wszystko zostało mi zabrane. Właśnie przez brak znajomości języka niemieckiego. Czułam się z tym bardzo źle, nieswojo. Czułam, że nie mogę samodzielnie zrobić nic w tym kraju, nie mogłam np. iść do urzędu, nie mogłam załatwić podstawowych rzeczy, np. znaleźć mieszkania. Mogłabym wymieniać jeszcze w nieskończoność, czego nie byłam w stanie zrobić bez znajomości języka. Można sobie wyobrazić, jak trudno jest żyć w kraju, którego języka się nie zna. Początki były więc dla mnie bardzo trudne. Dodatkowo, wtedy na początku, trafiłam na dość specyficznych ludzi, z którymi dzieliłam mieszkanie - wynajmowałam pokój w czteropokojowym mieszkaniu. Byłam niestety skazana na tych ludzi, którzy okazali się bardzo niesympatyczni. Może nie będę wchodziła w szczegóły, ale jak widać, początki były dla mnie bardzo trudne. Czułam jakbym straciła swoją tożsamość, jakbym przestała być sobą, bo nie mogłam robić rzeczy, które robiłam w Polsce. Nagle z dziewczyny rozwijającej się na studiach, z natury optymistki, która myślała, że życie przed nią, okazało się, że nic nie mogę, że muszę iść do pracy fizycznej, że muszę się od zera uczyć języka, że muszę, tak naprawdę, zacząć od nowa. To tak jakbym była na szczycie góry i nagle ktoś mnie z niej zepchnął, bez ostrzeżenia.

 

Czy ma Pani jakieś złote rady dla osób, które zastanawiają się nad emigracją? Nad czym powinny się zastanowić, co wziąć pod uwagę zanim opuszczą rodzinny dom?

 

Złotych rad nie mam, ale uważam, że trzeba się zastanowić nad kilkoma rzeczami. Po pierwsze, czy jesteśmy w stanie żyć daleko od rodziny. Ja potrafię. Wyjechałam z domu rodzinnego w wieku 18 lat na studia i sama się utrzymywałam, bo pracowałam w weekendy. Byłam więc nauczona samodzielności i niezależności. Wiem, że są osoby bardzo związane z rodziną, które mają wąski krąg przyjaciół i to daje im bardzo dużo szczęścia oraz poczucie bezpieczeństwa. W takim przypadku bym się poważnie zastanowiła, czy wyjazd za granicę jest wart takiego poświęcenia. Wiem, że są osoby, które bardzo cenią sobie czas z rodzinną i jej bliskość. Dla nich rozłąka na pewno będzie trudna, więc nad tym bym się poważnie zastanowiła. Warto odpowiedzieć sobie na pytania, czy dam radę z daleka od rodziny, czy „nie zje mnie” tęsknota, czy nie będę zbyt samotna/samotny, by żyć, by sobie od nowa wszystko poukładać, czy ja mam w sobie tyle siły, żeby zacząć od początku.

Kolejna rada dotyczy znajomości języka. Jeżeli mamy okazję się przygotować, to bardzo dobrze jest znać chociaż podstawy niemieckiego. Jeżeli będąc w Niemczech zna się biegle język angielski to można próbować szukać pracy w bardziej przyjaznych językowi angielskiemu miastach, typu Berlin czy Hamburg. W Monachium, w kraju związkowym jakim jest Bawaria, z językiem angielskim jest trochę trudniej, przynajmniej było 10 lat temu, kiedy ja przyjechałam. Być może teraz się to zmieniło. Kolejna rada, to rozejrzeć się za pracą przed przyjazdem, czyli jeszcze będąc w Polsce. Mówię o tym dlatego, że ja tego nie zrobiłam i nauczyłam się dopiero na własnych błędach. Nie znałam języka niemieckiego w ogóle. Stwierdziłam, że przyjadę i znajdę szybko pracę. Okazało się, że nie jest to takie proste. Tak więc, z perspektywy lat i swoich błędów, zaczęłabym od trzech wymienionych wyżej rzeczy: zastanowienia się, czy na pewno dam radę żyć z dala od rodziny i przyjaciół. I nie mówię tutaj o samotności, a gotowości do budowania relacji od nowa, od znajdowania nowych znajomych i przyjaciół. Na emigracji trzeba od nowa poznawać ludzi i się z nimi zaprzyjaźniać. Ponadto, znajomość języka niemieckiego, bo bez tego jest o wiele trudniej, oraz poszukiwanie pracy jeszcze w Polsce przez Internet (strony z ogłoszeniami itp.).  

 

Przyjeżdżam do Niemiec do pracy, nie znam języka niemieckiego, mieszkam u znajomych, ale chcę zostać na dłużej, być może na stałe. Od czego zacząć? Czy są jakieś kursy językowe (najlepiej bezpłatne lub dofinansowane)? Gdzie szukać informacji o wsparciu (nie tylko kursów), ale ogólnie, np. o szukaniu mieszkania, podatkach, pracy itp.

 

To pytanie podzieliłabym na dwie części. Po pierwsze, czy osoba, która przyjeżdża ma fundusze na życie na początek, np. oszczędności. Wówczas można zacząć uczyć się języka i pójść na tak zwany kurs integracyjny. To jest kurs języka niemieckiego dofinansowywany przez państwo niemieckie. Trzeba jedynie wypełnić odpowiedni wniosek, wysłać go i wziąć udział w takim kursie niemieckiego do poziomu B1. Nauka języka jest wówczas połączona z wiedzą o niemieckiej kulturze, historii, geografii itp.

Druga sytuacja, gdy nie ma funduszy na start. Wówczas trzeba zacząć od znalezienia pracy. Jest to najczęściej praca fizyczna, bo o inną ciężko bez znajomości języka. Warto poszukać firmy, w której pracują Polacy i mogą nam pomóc w kwestiach językowych. W dużych miastach, np. w Berlinie, jest takiej pracy dużo. Jeżeli jednak myślimy o dłuższym pobycie i rozwoju, warto po pracy uczyć się niemieckiego. Jeżeli chodzi o informacje dotyczące konkretnych kursów, szukania mieszkania czy podatków mogę polecić swój blog i podcast, gdzie zapraszam ekspertki z danych dziedzin, które opowiadają np. o systemie podatkowym w Niemczech, o prawie pracy. Mam też na swoim blogu artykuł o dokumentach, które są potrzebne do szukania mieszkania, o kursie językowym (właśnie kursie integracyjnym, o którym przed chwilą powiedziałam: ). Zachęcam więc śledzenia mojego bloga i podcastu.

 

O czym powinny pamiętać osoby, które chcą wrócić do Polski po długim pobycie w Niemczech? O jakie formalności warto zadbać?

 

Niestety nie do końca znam odpowiedź na te pytania, ale mogę powiedzieć, że na pewno powinny się wymeldować, dlatego że w Niemczech jest obowiązek meldunkowy, więc jeżeli wyjeżdżamy z Niemiec to powinniśmy zgłosić ten zamiar w urzędzie. Wraz z wymeldowaniem należy wyrejestrować się z ubezpieczenia zdrowotnego, żeby nie było sytuacji, że wracamy do Polski, a ubezpieczenie społeczne zdrowotne „nie wie” o naszej decyzji o wyjeździe i nadal nalicza nam składki. Rośnie nam zadłużenie i potem, gdy po paru latach przyjeżdżamy z powrotem do Niemiec lub nawet przekraczamy granicę i ktoś nas sprawdzi, może okazać się, że mamy jakieś potężne długi, bo właśnie nie wyrejestrowaliśmy się z ubezpieczenia zdrowotnego. Warto więc się wymeldować w urzędzie i zgłosić w innych instytucjach, że się wyjeżdża z kraju. Należy też zamknąć swoje konta bankowe.

 

Prowadzi Pani blog Migrantka, na którym dzieli się zarówno wiedzą merytoryczną, jak i spostrzeżeniami na temat życia w Niemczech. Skąd pomysł na założenie bloga i chęć dzielenia się wiedzą?

 

Mój blok rozwijał się razem ze mną. Na początku miałam pomysł na bloga, na którym zamierzałam pokazywać Berlin, jego zabytki i inne atrakcje, które można tutaj zwiedzić i zobaczyć. Z czasem przerodził się w blog poradniczy, poradniczo-emigracyjny, gdy zrozumiałam, że do tej wiedzy o Berlinie chcę dorzucać porady i wskazówki, bo widziałam, że ludzie tego nie wiedzą, że tego szukają i tak powoli przerodził się w „Migrantkę”, bo na początku tak się nie nazywał. Stwierdziłam, że takie treści są bardzo potrzebne, dlatego że, gdy ja ich szukałam, nie było ich. Gdy np. szukałam informacji dotyczących prawa jazdy w Niemczech, nie mogłam ich znaleźć w języku polskim. Dlatego sama napisałam artykuł na ten temat (https://migrantka.com/prawo-jazdy-w-niemczech). Wiem, że na początku, gdy się przyjeżdża jest trudno. Sama przez to przechodziłam. Staram się wiedzę merytoryczną podawać w prosty sposób, na blogu specjalnie piszę bardzo prostym językiem, tak, żeby każdy mógł z niej skorzystać i wynieść coś dla siebie.

 

Napisała Pani na blogu: „Nie czujemy się już Polkami, nie jesteśmy też Niemkami, jesteśmy kimś więcej – MIGRANTKĄ!”. Na czym polega to „więcej”?

 

To coś więcej polega na tym, że łączymy dwie kultury. Przyjeżdżamy do Niemiec i jeżeli chcemy, jeżeli nie zamykamy się w polskich kręgach, nie mamy polskiej telewizji, nie słuchamy wyłącznie polskiego radia czy nie czytamy informacji jedynie po polsku w Internecie, a zamiast tego „wychodzimy” do niemieckiej kultury, poznajemy ją i łączymy obie kultury – polską i niemiecką, to jest właśnie coś więcej. W Polsce nie czujemy się, przynajmniej ja nie czuję się dobrze, dlatego że ja już czuję, że tam nie pasuję. Nie mówię, że czuję się źle, tylko mam takie poczucie, że właśnie nie do końca już tam pasuję. Tak samo w Niemczech. Nie czuję się w 100%, że jestem u siebie. No bo przecież jestem Polką z pochodzenia. Nie urodziłam się tutaj i nawet nie mam niemieckiego obywatelstwa, chociaż wiem, że powinnam to załatwić. Tak więc w Polsce nie jestem już u siebie, w Niemczech nie jestem jeszcze u siebie. Łączę po prostu Polskę i Niemcy, łączę kulturę, łączę języki, które często mi się w głowie mieszają i czasami nie mogę znaleźć słowa w języku polskim, czasami nie mogę znaleźć słowa w języku niemieckim, bo jak to się mówi „ma się to na końcu języka” i niektóre słowa po prostu trudniej przychodzą mi do głowy, gdy te języki i rzeczywistości się mieszają. Właśnie tym jesteśmy i jesteśmy czymś więcej, dlatego że łączymy dwie rzeczywistości, dwa światy w całość.

 

Wiele miejsca na blogu Migrantka poświęca Pani, co nie jest zaskoczeniem, migracji. Chciałbym zapytać o reemigrację, czyli powrót do kraju ojczystego. Czy spotkała się Pani z tym zjawiskiem? I co, Pani zdaniem, skłania ludzi do powrotu?

 

Bardzo dużo osób pisze do mnie i mówi o swoich decyzjach o powrocie. Ja osobiście nie planuję jeszcze powrotu. Nie wiem co przyniesie czas. Często ludzie przyjeżdżają tutaj do Niemiec w konkretnym celu, np. chcą odłożyć określoną ilość pieniędzy, żeby zrobić coś w Polsce - wybudować dom lub otworzyć biznes. Jeżeli osiągną ten cel, postanawiają wrócić. Zdarzają się też sytuacje, gdy Polakom rodzą się dzieci w trakcie pobytu w Niemczech i zaczynają je tu wychowywać. Gdy dzieci mają już iść do szkoły, rodzice podejmują decyzję o powrocie do Polski, bo to jest ten moment, że albo zaczynają edukację tutaj, albo w Polsce. Słyszałam również, i to jest kolejna przyczyna, o niezadowoleniu, po prostu. Ktoś tutaj przyjechał, marzył o czymś, wyobrażał sobie inaczej życie w Niemczech, życie na emigracji, a spotkało go coś z czego nie jest zadowolony i postawia po pewnym czasie wrócić, bo np. osiągnął cel ekonomiczny lub edukacyjny (nauka języka, ukończenie szkoły, studiów). Kolejną przyczyną jest tęsknota za rodziną. Zdarzają się sytuacje, że małżonkowie żyją osobno – jedno w Polsce, drugie w Niemczech. Taki stan na dłuższy czas potrafi być bardzo uciążliwy i zmusza do podjęcia decyzji o powrocie. Znam również przypadki osób, które przyjechały tu, by zarobić i spłacić zadłużenie, np. kredyt lub inne nieplanowane długi, które pojawiły się w Polsce.

Warto również wspomnieć o osobach, które nie są w stanie – z różnych przyczyn – zintegrować się z niemieckim społeczeństwem. Np. nie lubią języka niemieckiego lub z innych przyczyn nie mogą się go nauczyć. Przez to nie czują się tu komfortowo, są cały czas zależni od innych, nie widzą perspektywy na samodzielność. Po pewnym czasie takie osoby najczęściej wracają do Polski. Przyjechali tu z założeniem, że jakoś się ułoży, dam radę, a jednak się nie ułożyło i te ograniczenia są za duże i w końcu zmuszają do powrotu.

 

Polonia w Niemczech. Jak ocenia Pani organizacje polonijne, ich inicjatywy i życie Polonii w Niemczech?

 

Życie Polonii w Niemczech jest bardzo zależne od tego, o jakim mieście mówimy. W Berlinie jest całkiem sporo stowarzyszeń polonijnych. Jest też dużo instytucji pomocowych dla Polaków, np. Polska Rada Społeczna, która pomaga w różnych problemach prawniczo-społeczno-rodzinnych. Są Polki w Berlinie, które pomagają kobietom, Polkom, mieszkającym w Berlinie. Jest Polska Kafejka Językowa, która jest stowarzyszeniem oferującym szereg warsztatów dla dzieci, rodzin dwu i wielojęzycznych. To jest polsko-niemieckie stowarzyszenie, które jednak nie zamyka się na żaden inny język i kulturę. Jak widać w Berlinie tych organizacji polonijnych i inicjatyw jest sporo. Przed pandemią był bardzo duży trend na różne wydarzenia polonijne. Tym bardziej, że Berlin jest blisko granicy, więc były koncerty, gdzie śpiewano w języku polskim i spotkania autorskie w różnych organizacjach, właśnie związanych z polską kulturą. Przez pandemię trochę tu cicho, ale mam nadzieję, że ten trend wróci na właściwy tor. Widać to zresztą, bo powoli ponownie pojawiają się różne wydarzenia, ale liczę na więcej.

Jeżeli chodzi o inne miasta, niestety jest tego dużo mniej lub nie ma wcale. Polonia w Niemczech jest dla mnie trudna do określenia, bo wydaje mi się, że teraz mniej ludzi identyfikuje się z Polonią i sami Polacy dzielą się między sobą na tych, którzy przyjechali bardzo dawno temu i na tych, którzy teraz przyjeżdżają lub przyjechali już po wejściu Polski do Unii. To są jednak inne pokolenia i inaczej sami siebie odbierają tutaj w Niemczech.

 

Gdzie Polacy mogą szukać pomocy prawnej (bezpłatnej) w Niemczech w sprawach urzędowych/formalnych?

 

Polacy mogą szukać bezpłatnej pomocy w różnych stowarzyszeniach pomocowych. W Berlinie działa, wspomniana już, Polska Rada Społeczna, która bardzo dobrze zajmuje się kwestiami prawnymi, socjalnymi, rodzinnymi, ale również doradztwem migracyjnym. W Berlinie jest też sporo innych organizacji, które działają jako doradztwa migracyjne. Można w nich spotkać osoby polskojęzyczne, które pomagają w załatwieniu niektórych spraw. Doradztwom migracyjnym poświęciłam też artykuł na swoim blogu (https://migrantka.com/darmowa-pomoc-dla-polakow-w-niemczech/). Można też ich szukać w Internecie. Instytucje te są pomocne, gdy np. otrzymamy list, pismo urzędowe, którego nie rozumiemy, gdy trzeba wypełnić jakiś wniosek i nie potrafimy sobie z nim poradzić.

 

W czym może pomóc niemiecki urząd pracy? Jakiego rodzaju formy wsparcia realizuje?

 

Niemiecki urząd pracy może pomóc w znalezieniu pracy lub pomóc w trafieniu na niemiecki rynek pracy po zwiększeniu naszych szans / kompetencji. Jeżeli mamy status osoby bezrobotnej w Niemczech, to niemiecki urząd pracy może pomóc np. z nauką języka. Jeżeli np. mamy pewne wykształcenie i chcemy się dalej uczyć, bo mamy pomysł na siebie i przedstawimy go doradcy zawodowemu w urzędzie pracy, a zawsze mamy spotkanie z takim doradcą, wtedy on może nas pokierować, powiedzieć jakie mamy możliwości, czy możemy i jak uznać dyplomy z Polski, w którą stronę to wszystko pokierować, żeby właśnie trafić na rynek pracy. Podsumowując, urząd pracy robi wszystko, żebyśmy z powrotem trafili na rynek pracy, żebyśmy po prostu pracowali w Niemczech, zwiększając nasze możliwości na rynku pracy poprzez różne szkolenia w naszej branży lub przebranżowienie, jeżeli są ku temu podstawy, np. zdrowotne. Bo jeżeli ktoś nie może pracować w swojej branży, zgodnie ze swoim wykształceniem z przyczyn zdrowotnych, urząd pracy pomoże w przekwalifikowaniu takiej osoby.

 

 

Martyna Michalak – z wykształcenia socjolożka i dziennikarka, z zawodu content menadżerka, a z zamiłowania Migrantka. Od 10 lat żyje w Niemczech i na blogu migrantka.com , w swoich mediach społecznościowych oraz w podcaście “Kroniki migrantki”  pokazuje blaski i cienie emigracji, dzieli się swoim doświadczeniem oraz daje praktyczne wskazówki o życiu w Niemczech.

 

Rozmawiał Wojciech Napora (Powroty.gov.pl)