Назад

Ekspert o badaniu nastrojów emigracyjnych: ani zaskakujące, ani alarmujące

Artykuł zgodny ze stanem prawnym na dzień: 2015-03-02

To, że prawie 20 proc. aktywnych zawodowo Polaków rozważa emigrację zarobkową, nie oznacza, że mają zamiar wyjechać - komentuje badania "Migracje zarobkowe Polaków" dr Paweł Kaczmarczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami.

Według badania 19,5 proc. aktywnych lub potencjalnych uczestników rynku pracy rozważa  migrację za pracą w ciągu najbliższych 12 miesięcy. W tym 5,2 proc. rozważa taki wyjazd "zdecydowanie", a 14,3 rozważa go "raczej". Stanowi to odpowiednio 12 proc. i 3 proc. całej dorosłej populacji Polski. 75 proc. rozważających wyjazd stanowią osoby poniżej 35 roku życia. 40 proc. to osoby w wieku 18-24 lat.

- Konkluzja raportu jest jednoznaczna – przyszłość naszego kraju, czyli ludzie młodzi, najchętniej wyjechaliby z Polski w poszukiwaniu lepszego życia. To alarmujące dane, które potwierdzają jak niewielu absolwentów czy osób jeszcze uczących się widzi dla siebie perspektywy rozwoju na polskim rynku pracy – napisał w komentarzu Tomasz Hanczarek, prezes Zarządu Work Service SA, na którego zlecenie przeprowadzono badanie.

Według dr. Pawła Kaczmarczyka badanie niewiele jednak mówi o rzeczywistych decyzjach emigracyjnych Polaków. Z tego, że pewna część populacji rozważa emigrację, naprawdę niewiele musi wynikać. Były takie okresy w historii Polski, kiedy ok. 80 proc. populacji rozważało wyjazd za granicę i - jak wiemy - planów tych nie zrealizowali. Mówiąc krótko, jest bardzo duża różnica - a powiedziałbym wręcz przepaść - między swobodnie rzucanymi deklaracjami a rzeczywistymi decyzjami emigracyjnymi - powiedział PAP Kaczmarczyk.

- Zresztą widać to nawet w samym badaniu. Na pytanie: czy rozważają państwo emigrację w ciągu najbliższych 12 miesięcy, ok. 20 proc. badanych odpowiada pozytywnie. Jednak grupa osób rozważających wyjazd w sposób zdecydowany wynosi już tylko 5 proc., co stanowi ok. 3 proc. całej populacji. To nie jest przypadek - z różnych innych danych dotyczących rzeczywistych przepływów migracyjnych wynika, że ta liczba jest bliska rzeczywistego stanu polskiej emigracji -podkreślił.

Główny Urząd Statystyczny szacuje, że w końcu 2013 roku poza granicami Polski przebywało czasowo około 2 mln 196 tys. mieszkańców naszego kraju, tj. o 66 tys. (3,1 proc.) więcej niż w 2012 roku (około 2 mln. 130 tys.). Według tych danych w Europie w 2013 roku przebywało około 1 mln 891 tys. osób (w 2012 roku – około 1 mln 816 tys.), przy czym zdecydowana większość – około 1 mln 789 tys. – emigrantów z Polski przebywała w krajach UE. Liczba ta zwiększyła się o 69 tys. w stosunku do roku 2012. Wśród krajów należących do UE w 2013 roku najwięcej osób przebywało w Wielkiej Brytanii (642 tys.), Niemczech (560 tys.), Irlandii (115 tys.) oraz w Holandii (103 tys.) i we Włoszech (96 tys.).

- Te wyniki mnie nie dziwią i nie alarmują. Mam wrażenie, że w Polsce bardzo często interpretuje się tego typu wyniki w kategoriach alarmu czy jakiegoś niepokojącego zjawiska. A tymczasem już od ponad dekady Polska jest członkiem UE i - teoretycznie i praktycznie - polski rynek pracy stał się częścią europejskiego rynku pracy. Dla mnie osobiście nie jest niczym zaskakującym, że osoby młodsze, najbardziej mobilne są skłonne do podjęcia ryzyka i poszukiwania pracy poza granicami - mówił ekspert.

- To normalne, że jeśli ich sytuacja na rynku pracy nie będzie satysfakcjonująca, będą rozważały wyjazd za granicę. Ale też warto pamiętać, że to, czy rzeczywiście wyjadą, zależy od masy czynników, m.in. od tego, czy taka osoba otrzyma ofertę pracy za granicą, czy będzie potrafiła sobie taką pracę znaleźć, czy za granicą przebywają przyjaciele, członkowie rodziny, które pomogą znaleźć pracę, czy osoba ma kompetencje językowe - podkreślił Kaczmarczyk.

- Osobiście popatrzyłbym na to z innej strony: Polacy - i to pokazuje dekada poakcesyjna - potrafią swobodnie poruszać się na europejskim rynku pracy - powiedział. Oczywiście to nie jest taka pełna integracja i bezbolesna, ponieważ wiemy, z wielu danych statystycznych, że pozycje zawodowe, jakie uzyskują Polacy za granicą, to nie są pozycje, które ich często satysfakcjonują. Pracują zwykle jednak poniżej swoich kwalifikacji, wykonują prace stosunkowo nisko płatne, ale jednak są
aktywni - zastrzegł.

Podkreślił też, że z różnych danych wynika, iż odpływ Polaków do krajów UE od 2004 roku to liczba rzędu 1 mln - 1,5 mln osób. - Ale to są wciąż teoretycznie mieszkańcy Polski - są tu zameldowani na stałe. Oczywiście mogą być różne motywacje, dlaczego tak postępują. Ale nie możemy wykluczyć, że część z tych osób po prostu do Polski wróci. Wiadomo też, że część z tych emigrantów cyrkuluje między Polską a krajami, gdzie pracują np. sezonowo - podkreślił.

Kaczmarczyk zaznaczył też, że wbrew pozorom skutek polskich migracji ostatniego dziesięciolecia nie jest bardzo istotny dla naszej gospodarki. - Polska wciąż jest krajem o nadwyżce zasobów pracy, jednym z tego sygnałów jest bezrobocie. Może to się wydawać zaskakujące, ale pierwszy efekt emigracji nie był dla Polski w sensie gospodarczym niszczący, przeciwnie wpłynął zapewne na wzrost płac - powiedział.

Przyznał jednocześnie, że ważniejszy jest efekt, jaki emigracje przyniosą w przyszłości. - Prognoza demograficzna jest taka, a nie inna - zasoby pracy w Polsce będą się zmniejszały. Już w wielu branżach widać, że brakuje rąk do pracy i ta tendencja będzie się pogłębiała. Proszę jednak zwrócić uwagę, że jeżeli tak będzie, to prawdopodobnie będzie to oznaczało presję na zwiększenie stawek płac i zmniejszenie poziomu bezrobocia - mówił. - Oczekujemy, że sytuacja ekonomiczna w Polsce będzie się poprawiała, a tym samym skłonność do wyjazdów młodych i aktywnych zawodowo powinna się zmniejszać - dodał.

Jego zdaniem nawet jeżeli na poziomie deklaratywnym wyniki są wysokie, to jednak można się spodziewać, że z czasem będą się one obniżać. - Tuż po akcesji oczekiwano, że ten okres 7-8 lat od wyjazdu jest krytyczny. Że w tym czasie część emigrantów do Polski wróci. Tak się nie stało, ale też wiemy, że po drodze zdarzył się poważny kryzys gospodarczy i zmienił strategie migracyjne wielu osób, które zostały za granicą - powiedział.

Czy politycy, rząd mogą to zmienić? - Nie żyjemy w państwie totalitarnym. W Polsce przez wiele dekad walczono o to, żeby wolno było za granicę wyjeżdżać, osiedlać się i tam pracować - odpowiada Kaczmarczyk. - Jedna zasadnicza sprawa, jaką może rząd zrobić, to uczynić wszystko, żeby poprawić maksymalnie sytuację tych ludzi, którzy w Polsce żyją. Wtedy ich skłonność do wyjazdów będzie mniejsza, a jednocześnie może ci, którzy wyjechali, będą chętni do Polski wracać. To jest bardzo proste i jednocześnie trudne - dodał.

Jego zdaniem znaczenie tu będzie mieć - oprócz wysokość zarobków - jakość warunków pracy, możliwości rozwijania kariery zawodowej i bezpieczeństwo socjalne rodziny.

- To się może szybko zmieniać. Hiszpania była przez kilka lat jednym z najważniejszych krajów imigracyjnych w Europie. Ze względu na kryzys to się dość szybko odwróciło. Teraz Hiszpanie przyjeżdżają szukać pracy nie tylko do Holandii i Niemiec, ale nawet do Polski - podkreślił.

- Reasumując, w mojej ocenie 5 proc. aktywnych zawodowo Polaków może być rzeczywiście bliskie wyjazdu. Ale ja raczej bym studził nastroje. Spójrzmy na to z innej strony - Polacy, którzy mają problemy na rynku pracy, nie poddają się i szukają jej za granicą.

Źródło: Polska Agencja Prasowa/Media polonijne, Anna Staszkiewicz, 04.12.2014