Back

Tylko dla orłów: zagraniczne studia i powrót do kraju

Artykuł zgodny ze stanem prawnym na dzień: 2015-02-03

Polski rząd chce wysyłać co roku na zagraniczne studia kilkuset studentów. Jeśli absolwenci zdecydują się zostać za granicą, będą musieli zwrócić to, co w nich zainwestowano. Zdaniem ekspertów taka praktyka może przeciwdziałać zjawisku drenażu mózgów.

To, że najlepsi mogą liczyć na sfinansowanie studiów za granicą już od 2016 r., zadeklarowała premier Ewa Kopacz w swoim expose. Z programu skorzysta nawet kilkuset studentów, choć jeszcze nie zdecydowano, czy zagraniczny wyjazd obejmie całe studia, czy tylko dwa ostatnie lata. - Rozmawiamy o tym. Skłaniam się ku idei, żeby na zagraniczne stypendium wysyłać na IV i V rok - czyli osoby, które mają za sobą trzy lata studiów w Polsce - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej minister nauki i szkolnictwa wyższego Lena Kolarska-Bobińska. 

Jako źródło finansowania posłuży prawdopodobnie specjalna linia kredytowa. Rząd stawia jednak warunek: każdy z tych młodych ludzi będzie musiał co najmniej pięć lat po powrocie ze studiów przepracować w naszym kraju. - Po powrocie i przepracowaniu pięciu lat w Polsce kredyt ten będzie umarzany. Jeśli jednak absolwent, zamiast wracać do kraju, zdecyduje się podjąć pracę za granicą, sprawa jest prosta - musi spłacić kredyt - tłumaczyła minister. 

- To oferta uczciwa i przemyślana - ocenił w rozmowie z PAP dyrektor Departamentu Dialogu Społecznego i Stosunków Pracy w Konfederacji Lewiatan dr Grzegorz Baczewski. - Jeżeli chcemy naprawdę awansować w światowej lidze gospodarczej, zbudować wyższy poziom konkurencyjności - musimy się oprzeć na innowacjach. Potrzebni są nam ludzie, którzy będą motorami, kreatorami nowych idei, innowacyjnych rozwiązań. Ci najbardziej utalentowani powinni mieć możliwość kształcenia się na uczelniach, które są najlepsze na świecie. Jeżeli rząd polski będzie łożył na ich kształcenie, to powinni się oni odpłacić za tę możliwość, poświęcając jakąś część zawodowej kariery na to, by popracować na rzecz polskiej gospodarki - mówi. 

Baczewski zastrzegł, że taki program stypendialny powinien mieć elitarny charakter. - Chodzi o to, żeby największe talenty miały możliwość skorzystania z edukacji na najwyższym poziomie - uważa. Jego zdaniem taka strategia może dać lepszy efekt niż wymiana dotycząca większej liczby studentów, z których część wróci, a część nie.

- Taki program oznacza wartość dodaną dla gospodarki, która przełoży się na większe wpływy podatkowe i większą zasobność skarbu państwa. Można powiedzieć, że to inwestycja. Dlatego powinna być zabezpieczona tak, jak się proponuje - przez część zobowiązania do pracy na rzecz kraju - dodał Baczewski.

Zapowiedź bardzo dobrze przyjęli sami zainteresowani. - Znakomity pomysł! - cieszy się przewodniczący Parlamentu Studentów RP Piotr Mueller. Przypomniał on, że podobny program funkcjonował już w 20-leciu międzywojennym, kiedy najlepsi studenci i młodzi naukowcy byli wysyłani na najlepsze uczelnie światowe. - Kiedy wracali, stanowili elitę polskiej nauki. Jeśli teraz też miałoby to tak wyglądać, że wysyłamy studentów na stypendia naukowe, kończą studia za granicą i wracają do kraju, żeby budować polski przemysł, gospodarkę - to pomysł jak najbardziej godny pochwały - powiedział.

Pod względem populacji Polska zajmuje 33. miejsce na świecie, a nasza młodzież świetnie wypada w rankingach edukacyjnych PISA. Z drugiej strony jesteśmy zdecydowanie niedoreprezentowani na najlepszych uniwersytetach takich jak Harvard, Stanford czy Yale. - W tym roku studia na Harvard College rozpoczęło dwóch Polaków, na Yale College - jeden, program MBA na Columbia Business School realizuje jeden Polak, a School of International and Public Affairs na Columbia University trafił się wręcz niespotykany boom, bo rozpoczęło tu studia trzech Polaków - podsumowuje Bartłomiej Walentyński z Klubu Jagiellońskiego. 

Dlatego największym wyzwaniem dla polskich studentów jest zgromadzenie kilkuset tysięcy złotych, które umożliwią podjęcie studiów. - Obecnie otrzymując stypendium na studia za granicą, trzeba się liczyć z odprowadzeniem standardowego podatku od darowizn – dodał Walentyński, student School of Public and International Affairs na Columbia University. Środki na swoją edukację w USA zebrał on, organizując w 2013 r. bieg z Warszawy do Krakowa. Chociaż po 80 km uległ kontuzji, to dzięki zainteresowaniu mediów udało mu się uzyskać wsparcie finansowe, niezbędne by podjąć zagraniczne studia.

- Spotykając studentów z różnych części świata na Oxfordzie, Harvardzie czy Columbii można usłyszeć jedno: +jestem na stypendium+. Często stypendia te funduje krajowa fundacja albo bezpośrednio rząd. Zwykle obwarowane jest to przymusem powrotu do kraju - zwraca uwagę Walentyński. W jego ocenie pomysł rządowych stypendiów nakładających obowiązek powrotu może tu wiele zmienić, gdyż stanowi kalkę rozwiązań sprawdzonych od lat.

- Takie rozwiązania nie tylko zapewniają rozwój najambitniejszych obywateli, ale też zapobiegają drenażowi mózgów. Połączenie stypendiów z wymogiem powrotu do Polski pozwoli skupić w Polsce świetnie wyedukowanych młodych profesjonalistów, którzy będą mogli wspierać zarówno sektor publiczny, jak i prywatny - podkreślił. - Kto wie, może przyszły prezydent USA i premier Polski będą za kilka lat grali razem w koszykówkę na Harvardzie?.

Źródło: Polska Agencja Prasowa/Media polonijne, Anna Ślązak, 17.10.2014